Weekend różnił się znacznie od pozostałych. Spędziłam go na weselu, bardzo udanym zresztą. Wczoraj, odpoczywając zerkałam na tą piękną aurę panującą na zewnątrz, ale w domu zatrzymała mnie świadomość, że to mój czas na regeneracje i kolejny trening może w tym przypadku przynieść więcej szkopułu, niż korzyści. Poczekałam do dziś i nie żałuję :-)
Słoneczko od rana przygrzewało w okna sypialni. Po energetycznym, przed-biegowym śniadanku znużyło mnie na półgodzinną drzemkę ^^ Ta drzemka dała niezłego powera, ponieważ zrobiłam nowy rekord km, a po powrocie wysprzątałam całe mieszkanko :-)
Oby ta aura utrzymała się jak najdłużej. Nic nie jest w stanie zapewnić mi takiej witalności jak odrobina promieni słonecznych..
Płatki owsiane na mleku z bananem, cynamonem, serkiem naturalnym, migdałami, syropem klonowym, borówkami, grantem i melonem..
Rozpustny obiad.. Brokuły, ryż pełnoziarnisty, mizeria na jogurcie z pomidorem, ogórkiem, sałatą, cebulą.. awokado, buraczki, pierś w przyprawach smażona na oleju z pestek winogron..
Pamiątki z wesela..
Mam nadzieje, że Wasz początek tygodnia zaczął się również z dużym impetem :-) !
lubię takie aktywne weekendy :)
OdpowiedzUsuńJa również, ale ten aktywnie spędziłam tylko objadając się i tańcząc na weselu :)
Usuń