poniedziałek, 24 marca 2014

Cel osiagniety! Ale co dalej?

Miałam swój plan do zrealizowania! Tak, udało się.. Cel osiągnięty! No dobra, tylko co teraz?

Kwestia, która według mnie poruszana jest w sferze fit/healty-life zdecydowanie za rzadko, a może nawet wcale? 
Każdy wciąż do czegoś dąży. Czy to zmiany w ciele czy to w nawykach. Fit-blogi to jedno wielkie skupisko społeczeństwa będącego w trakcie realizacji planów, tworzenia postanowień.


Tak, ja też zaczynałam "od niczego" i też praktykowałam powyższe działania. Myślałam, że zmiana stylu życia czy utracenie wagi jest trudne i skomplikowane. Wiecie co, najgorsze dopiero było przede mną.
Osiągnęłam wszystko co zaplanowałam (nawet z nadwyżką) i zatrzymałam się przed znakiem "STOP"


Będąc w trakcie zmian jest o wiele prościej.. 
No pomyślcie, wystarczy wpisać w google "Jak schudnąć?", "Jak zmienić styl życia na zdrowy?".. Miliaaard wyników, fala zalewających inspiracji, przemian lub "przekrętów"-cud tabletek, diet. 
W drugą stronę "Jak utrzymać wagę?", "Jak kontynuować swój zdrowy styl życia?", "Jak ćwiczyć, żeby utrzymać efekt?"

Czyżbym doszukiwała się problemu? Możliwe, ale wszystko ma swoje uzasadnienie. 
Moje aktywno/zdrowe poczynania trwają już bardzo długo. Nie miałam, aż tak poważnych zamiarów względem siebie. Miało być parę kilo i częściowa zmiana nawyków żywieniowych. Bardzo zatraciłam się w tak małym postanowieniu, ironia.

Co najmniej od paru miesięcy wegetuje sobie ze świadomością, że nie chce już niczego zmieniać. Nie zaniżać wagi, ale też i w drugą stronę. Niestety ciągnę ze sobą kulę u nogi z napisem "bezradność". W efekcie dalej intensywnie ćwiczę, nie uzupełniam zapotrzebowania i pogłębiam się w tym zatracaniu. Czemu tak jest? Nie mam wątpliwości.. 
Uwierzcie mi, że OBAWA przed powrotem do stanu pierwotnego jest o WIELE, WIELE dobitniejsza, niż nawet ta, która tyczy się większości "Czy uda mi się schudnąć, albo wysmuklić uda?". Przecież nie wzdrygamy się na myśl o tym czy się uda czy nie, ale na pewno wzdrygamy się na myśl o tym, że przykładowo te nasze wysmuklone uda znów nabiorą wyrazu, jeżeli skończymy etap skupiający się na wyszczuplaniu ich. Potem myślisz, że wszystko co zjesz, albo km których nie wybiegach odwdzięczą Ci się wielkimi girami (których pewnie nigdy nawet nie miałaś).

JEDNO WIEM NA PEWNO!
Problem jest głęboko zakorzeniony w świadomości takich osób jak ja, które chcą wypracować zmiany. Rzecz w tym, że na samym początku myślimy w taki sposób: "Przyłożę się do tego maksymalnie, będę trzymać dietę w 100% i ćwiczyć na 200%, a jak już osiągnę cel to w końcu znów będę mogła wyciągnąć nogi i pokusić się na kulinarne dobrodziejstwa". Czyż tak nie jest? To myśl bezwarunkowa, przecież gdyby ktoś nam wprost powiedział "No, jak chcesz mieć ten płaski brzuch to musisz ćwiczyć i pilnować diety do końca życia" 80% zainteresowanych zmianami odpada w przedbiegach. Pomyślą (i słusznie) "Jedno mam życie, nie będę go poświęcać dla płaskiego brzucha", olać.

A więc wracając do tematu "Cel osiągnięty! Ale co dalej?".
Kontynuujemy zdrowe odżywanie, to nie ulega wątpliwości, to sama przyjemność, przecież. Ale ile jeść i ile ćwiczyć żeby pozostać przy "swoim" nie poświęcając na to większości swojego życia-jak to miało miejsce w okresie zmian i dążenia do celu.


Pewnie spodziewacie się odpowiedzi? Niestety ten post zaczęłam i skończę znakiem zapytania. Wiem tylko, że nie chce kolejnych miesięcy spędzać w tak dużym stopniu na bieganiu, ćwiczeniach, ważeniu jedzenia i umilaniu wieczorów przy kalkulatorze żywienia. Reasumując, jestem w trakcie poszukiwań zachowawczej RÓWNOWAGI.

16 komentarzy:

  1. Hmm moze nie napisze niczego zaskakujacego, ale Jesli nie chcesz tracic lub przybrac na wadze Twoj bilans energetyczny powinien byc wyrownany. Ale bez kalkulatora i wazenia zywnosci sie nie obejdzie- przynajmniej na poczatku.. I kolko sie zamyka bo teraz bedziesz dazyc do utrzymania wagi..cale zycie cos..;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naturalnie masz rację, ale teraz ustalić prawidłowy bilans energetyczny.. Tyle sprzeczności i rażąco różniących się od siebie wyliczeń w internetowych kalkulatorach. A co do ważenia to już nawet weszło mi w nawyk i mogę to robić do końca życia o ile będę wiedziała, że prawidłowo wypełniam zapotrzebowanie.. :-)

      Usuń
  2. Świetny post ! Ostatnio się właśnie nad tym zastanawiałam, że każdy do czegoś dąży. Wiele osób chce pochwalić sie smukła sylwetka na plaży, ale nie myśli co dalej. Po trupach idzie do wymarzonego celu, a potem przychodzi wrzesień i wszyscy powracają na stare tory, aby wiosną znowu przejść do radykalnych zmian i tak w kółko, a myślę że to błędne koło. Ja także szukam jakieś równowagi, stanu z którego będę czerpać radość przez dłuższy czas niż tylko przez lato. Na razie myślę, że jestem na dobrej drodze, z aktywnością fizyczną chyba się już nigdy nie rozstanę :) Za dużo mi to sprawia frajdy :) Teraz postanowiłam dokształcać się w tym kierunku i mam nadzieje, że ten mój plan sie powiedzie i to będzie moja droga na całe życie. Tobie też życzę wytrwałości i osiągnięcia w życiu stanu równowagi,gdzie nie będą się już liczyć kolejne cele jak zrzucić kg, cm tylko przyjdzie zadowolenie z tego co jest i będziesz czerpała z tego radość, stanu który będzie ci towarzyszył już zawsze :) Powodzenia i pozdrawiam http://natafit.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ślicznie, bardzo optymistyczny ten Twój komentarz. U mnie na razie jedynym celem jest zachować cel :D Cieszę się, że aktywność sprawia Ci tyle frajdy, również życzę powodzenia i mam nadzieje, że nam nie przyjdzie we wrześniu powracać na stary tor.. :-)

      Usuń
  3. Bardzo dobry post ! Każdy powinien osiągnąć swój sukces , swój cel ! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny ten Twój post - zmusza do myślenia. Tylko że ja w tej chwili Ci zazdroszczę, bo miałaś w sobie tyle siły żeby osiągnąć to co chcesz. Chciałabym być w Twoim momencie, a nie ciągle dążyć i dążyć do lepszego. Pomyśl w ten sposób : Jesteś Wielka i cokolwiek się nie wydarzy to na pewno będziesz umiała wrócić do zdrowego trybu życia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci ślicznie :-) Zdrowy tryb życia jest już nieodłącznym elementem, tego się nie obawiam. Mam tylko silną zagwozdkę jak utrzymać formę, z naciskaniem na utrzymać. Jeszcze raz dziękuje za motywujący komentarz, ale z drugiej strony, jestem zaskoczona, że akurat Ty chciałabyś być w moim momencie! Przecież to Twoim blogiem się inspiruję i podziwiam Twoją wiedzę i plan działania związany z treningami i odżywianiem :-)!

      Usuń
  5. Pamiętam jak 1,5 roku temu osiągnęłam swój cel i nagle stwierdziłam, że... już mi się nie chce pracować nas sobą. Dopadł mnie taki leń, że do dzisiaj nie potrafię w pełni wrócić do aktywności fizycznej i diety jak kiedyś ;/

    Nominowałam Cię do udziału w Liebster Blog Award :) Więcej info u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm.. mnie na razie zapał nie opuszcza, ale chciałabym już powiedzieć STOP. Prawda taka, że człowiek całe życie nie będzie żył dietą i aktywnością! Powinien znać umiar i potraktować to jako dodatek do codzienności, a nie codzienność.. :-)

      Usuń
  6. hej :) znalazłam Twojego bloga przedwczoraj i jestem w trakcie czytania go "od deski do deski" :) i chciałam skomentować post o kosztach, ale obawiam się, że tego komentarza byś już nie zauważyła. "Moje otoczenie lubi oskarżać mnie o skrajność, głupotę, marnotrawstwo pieniędzy, egoizm, wygórowane wymagania i różne inne niezrozumiałe epitety.". Hehe, pamiętam, jak postanowiłam zaszaleć i kupić sobie figi ekologiczne, takie szuszone słońcem. Te siarkowane są małe, smutne i twarde, natomiast te bio są dwa razy większe, mają pyszne soczyste wnętrze i są o wiele milsze w konsystencji, więc zdecydowałam się zainwestować to 8 zł i jeść sobie po jednej-dwie dziennie do kawy. Mój chłopak jak zobaczył, co wkładam do koszyka i ile to kosztuje, złapał się za głowę i strasznie marudził, ale potem, jak już spróbował tej figi, zrozumiał, o co chodzi :) moim zdaniem naprawdę warto wydać czasem parę złotych więcej i jeść dobrą rzecz rzadziej, niż kupić gorsze a tańsze. Podobną zasadę warto stosować do ubrań, lepiej mieć trzy swetry lepszej jakości niż stos szmat. MOIM ZDANIEM :)

    PS
    słyszałam, że jak się regularnie, zdrowo je i przyzwyczai się ogranizm do dostawania jedzenia zawsze o tej samej porze (mniej więcej) i podobnej ilości kalorii, to on sam utrzymuje wagę, którą najbardziej "lubi".

    PS2
    zapraszam do mnie, dopiero zaczynam :)
    super blog,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. emm.. nie wiem skąd się wzięło "super blog" na końcu, ale to nie była nachalna reklama :D to niechcący :D

      Usuń
  7. Bardzo ciekawy temat na post! :) ostatnio tez sie nad tym zastanawialam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nastawienie na samym początku jest najważniejsze. Ja zawsze dopuszczam minimalne ryzyko porażki i tłumaczę sobie to jakoś w ten sposób, bym się nie poddała :) U mnie w życiu by nie przeszło całkowite oddanie się jednej rzeczy, wolę realizować parę, ale w mniejszym stopniu i wolniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie rozwiązanie się sprawdza, ja robię tak samo. Trochę biegam, trochę ćwiczę na siłowni, trochę jeżdżę, trochę bardziej pilnuje diety za chwilę trochę mniej i w takim stanie jest mi najlepiej. Nie popadamy wtedy w skrajność i łatwiej przyswajamy zmiany :-)!

      Usuń
  9. Bardzo fajny post, naprawdę nigdy nie zastanawiałam się, co dalej:) na szczęście to jeszcze przede mną..
    A Tobie życzę, żebyś odnalazła swoją własną równowagę w diecie i ćwiczeniach:)

    OdpowiedzUsuń