Jak miło, że zbliża się nowy tydzień. To był ciężki weekend.. Cały piątek z nosem w książkach, w sobotę egzaminy, a dziś w końcu wybrałam się na wybieganie. To było trzecie w tym tygodniu z prawie 10 km trasą. Zaczęłam odczuwać zakwasy w łydkach, przyznam, że to nowość w mojej "karierze" :P
Jutro dla odmiany trening obwodowy na siłowni!
Poznajcie moją skrajność.. Musiałam (ponieważ dostałam go od babci) zjeść chociaż kawałek tortu walentynkowego.. Zostawiłam go specjalnie na okno anaboliczne po dzisiejszych wybiegach i w dodatku go zważyłam, chodź mimo wszystko ciężko policzyć jego wartości.. Czyli jeszcze raz SKRAJNOŚĆ :/
Dzisiejszy obiad.. Kurczak z kombinacją warzyw, ryżem i mozzarellą z patelni :-)
Przekłamane zdjęcie z treningu.. Tak na prawdę buty są bardziej ubłocone, niż to błoto..
A jak Wam minął weekend :-) ?
U mnie baaaaardzo leniwie, aż wstyd :)
OdpowiedzUsuńW piątek naciągnęłam sobie coś lekko w łydce, więc w weekend przymusowy odpoczynek, ale na szczęście dzisiaj jest już ok, więc wracam do treningów, na początek tygodnia coś lekkiego, nie chce jeszcze przeforsowywać nogi :) Aktywnego tygodnia życzę, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzymusowe wolne jak najbardziej wskazane! Łydki potrafią być uciążliwe, jeżeli chodzi o kontuzje. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i równie aktywnego tygodnia, Pozdrawiam :-)
UsuńWczoraj trening, ale nadrobiłam wieczornym kremem brulee:(
OdpowiedzUsuńPomyśl, że to w nagrodę za trening i jest 1:1 :D Czasem trzeba się pokusić, w końcu życie jest tylko jedno ;) !
Usuń